Cały miesiąc hurtem

Można powiedzieć, że zrobiłam sobie całkiem długą przerwę od blogowania. Ale znów zaburza mi się czasoprzestrzeń. Tyle się ostatnio u mnie wydarzyło, że mam wrażenie, jakby ostatni post był pół roku temu, a to zaledwie miesiąc.

Seweryn nie odkrył niespodzianki za wcześnie – dopiero w Łeknie podczas ubierania koszuli. Ale niestety nie widzieliśmy miny, bo mu namiot był za mały i poszedł się przebierać w miejscu cywilizowanym, a oddalonym. Najważniejsze, że obszycie zostało zaaprobowane.

Po Łeknie byłam kilka razy w Biskupinie jako tkaczko-pasamenica, kupiłam wspaniały warsztat tkacki i sprawiłam sobie francuskie puzzle przestrzenne, bardzo kosztowne.

Mało tkałam, ale i tak mam się czym pochwalić.

Na początek krajka, którą nazywam podróbką moich własnych prac. Postanowiłam mocno spartaczyć robotę – znaczy nie przyłożyć się do niej wcale i sprawdzić jak bardzo mogę przyspieszyć tkanie, żeby wyjść naprzeciw potrzebom klientów, którzy chcą mieć tanie krajki. Niestety nie spartaczyłam jej całkowicie i jest nawet przyzwoicie zbita. Zapewne powstanie więcej tanich krajek dla „pospólstwa” 😉

Długość 7,5 m, szerokość 2 cm, skład 75% akryl, 25% wełna.

Ponieważ spodobał mi się wzorek… taki prosty i nawet oczywisty. Choć mało odkrywczy i zapewne nie jeden raz ktoś już go użył przy tkaniu, przyjmuję go jako „mój”.

Długość 7,5 m, szerokość 2 cm, skład 100% wełny.

Większość moich krajek przedstawia wzory mojego pomysłu, a kopiuję jedynie przodków… choć niezbyt często, czego żałuję. W drodze wyjątku skopiowałam czyjąś pracę, by utkać krajkę na zamówienie. Choć pewne różnice i tak są.

121,85 m krajek
13:18 czasu jazdy
125 km dystansu

Podobne wpisy

Dodaj komentarz