Bezrobotna absolwentka
12 stycznia odebrałam dyplom. Uczucie szczęścia z powodu skończenia studiów jest niezastąpione i cudowne. Wracałam z uczelni z plecakiem pełnym oryginałów, odpisów i suplementów oraz mąki po 54 gr za kg… Wtem zadzwonił telefon przerywając lekturę audiobooka. Okazało się, że dopadła mnie oferta pracy. A mówią, że po studiach trudno o pracę. Po namyśle odmówiłam i następnego dnia poszłam do GUPa. To chyba lenistwo? I tam. Po ciężkim dniu w urzędzie (chociaż cięższy był powrót zatłoczonym tramwajem), po powrocie do domu padłam na barłóg z westchnieniem „o jaka ja jestem bezrobotna.” 😉
Jak mi przejdzie lenistwo, to napiszę co ostatnio ugotowałam. Czyli jak zrobić gulasz, żeby smakował wstrętnie… i jak spaprać buraczki (mimo, że na surowo były „om nom nom”)
Hmmm, ja czekam nadal na przejscie twojego lenistwa i na przepisy na spaprane buraczki i wstretny gulasz 🙂