Koszyk znad Noteci

Podkusiło mnie, żeby zrobić sobie mały koszyk. Skoro plecionki z rogożyny są bardzo wytrzymałe, postanowiłam udać się nad wodę poszukać materiału.
Akurat wprawdzie nie tutaj zbierałam długie zielone liście, ale chcę przekazać nastrój miejsca 😉 Choć nie widać całego pięknego rozlewiska Noteci. 
Jesienią przyniosłam sobie liście i wysuszyłam. Pałka wodna to nie jest, tatarak też nie… mam podejrzenie, ale nie będę się upierać przy nim. 
Jak zwykle pierwszy zainteresowany:
Liście należało zamoczyć, by nabrały elastyczności. I do dzieła.
Początek w rękach…
Później na płasko…
Następnie miska…
Ale nie pasował mi kształt, więc wzięłam duży garnek.
Przymocowałam do inkle loom. Zatem nie tylko do tkania krajek przydaje się to krosno.
Końcówki obcinałam i użyłam igły do zabezpieczenia brzegów.
A potem poszłam z koszykiem nad Noteć, bo tam wygląda najlepiej 😉

Podobne wpisy

14 komentarzy

  1. Uśmiałam się – pochwała i delikatna żartobliwa uszczypliwość w jednym – imponujące 🙂
    Pochwały są obok piękna przyrody, ciszy lasu, dobroci, mądrości i dzieł innych ludzi tym, co powoduje, że mam motywację do pracy. A w życiu chyba najbardziej liczy się działanie 🙂

Dodaj komentarz