Ostatnio…
Znów przytrafiła mi się przerwa 🙂 Bardzo owocowa 😉
Za mną Rękawka, parę prywatnych spraw, a ostatnio majówka w Biskupinie.
Tak prezentowała się moja aranżacja tekstylna:
Zdjęcie zrobiła Kasia, a jej towarzystwo umilało mi czas – pozdrawiam 🙂 Na zdjęciu widać również dudy i gęśle – to oczywiście nie moja własność. Kasia gra na dawnych instrumentach i śpiewa białym głosem, co chyba dodaje jej energii…
W sezonie będę dość często pojawiać się we wiosce wczesnopiastowskiej. Miejsce jest inspirujące, więc na pewno dobrze mi się będzie pracować.
W domu też miałam trochę pracy. Dostałam przepis na syrop z mleczy i uwarzyliśmy trochę tego „miodu”. Będziemy się nim raczyć oraz częstować znajomych podczas wyjazdów.
Ponieważ szycie i ja jesteśmy ze sobą na kursie kolizyjnym od bardzo, bardzo dawna (sic!), z dużymi oporami podjęłam się wyprodukowania namiotu. Dzisiaj wreszcie skończyłam, praktycznie przed chwilą. To była ostatnia niezbędna rzecz do wykonania. Ulga jest tak duża, że pierwsze kroki skierowały mnie właśnie tutaj – do napisania posta po przerwie.
Janek jak zwykle „pomagał”. Zapach surówki działa na niego podobnie jak lanoliny… w tłumaczeniu na normalne koty – działa jak waleriana lub kocimiętka.
Jeszcze w dodatku na materiale jest szansa zostawić kłaczki… coś co koty kochają:D Gratuluję ukończenia namiotu!! Też mnie ciągnie okrutnie do wioski wczesnopiastowskiej od majówki, więc oby do zobaczenia:)
W takim razie do zobaczenia, bo rzeczywiście klimat jest świetny. Janek również był we wiosce i podobało mu się – wszedł na wojenną ścieżkę z myszami. Napuszczenie go na miejscowe gryzonie było moją odpowiedzią na obgryzienie jednej z krajek 😉