dla Seweryna
W Lądzie dotarło do mnie wreszcie, że należałoby zadbać o ubrania historyczne Seweryna. To jest oczywiste, że szewc bez butów chodzi, ale nie może się to przenosić na bliskich. Szczególnie szybkiej interwencji wymagała koszula, którą uszyłam w zeszłym roku – koszula nowa, ale bez wykończeń z obsiepanymi (o, funkcja sprawdzanie pisowni zna ten wyraz) brzegami.
Utkałam wąską (1,8 cm) krajkę z cienkiej włóczki. Na obszycie nie żałowałam, bo z całości 6,4 m zostało ciut ponad metr. Efekt wygląda mniej więcej tak:
Obszycie koszuli to niespodzianka i tajemnica. Szyłam, gdy Seweryn był w pracy. Potem schowałam do szafy, do której raczej nie zaglądamy. Niestety Seweryn nazajutrz coś z niej wyciągał, ale na szczęście nie zauważył koszuli… chyba. Dzisiaj poszedł jeszcze na dodatkowy dyżur, więc zrobiłam zdjęcia. Na bloggerze tajemnica jest bezpieczna 😉
Wczoraj ponadto uszyłam portki lniane, a dzisiaj chyba uda się uszyć jeszcze jedne – z cienkiej wełny.
103,1 m krajek – hura, przekroczyłam setkę 🙂
9:04 czasu jazdy
83 km dystansu