Znowu brązowa seria
To już druga seria pasów w brązowej kolorystyce. Liczba nici i ułożenie są takie same jak poprzednio. Wzory inne, bo staram się nigdy nie powtarzać. Szkoda czasu, a tyle jest pomysłów.
Tkanie ze zgrzebnej włóczki jest pracochłonne i takie trochę odpychające. Efekt jest dość ciekawy, więc tylko dlatego nie wrzuciłam wełny do najdalszego kąta, żeby sobie dogniła do lepszych czasów.
W trakcie tkania jakoś tak dziwnie zaczęłam kichać. Gdy rozejrzałam się, zobaczyłam wokół pełno drobnych skrawków nici i pyłu, które wyleciały mi z robótki. Pylica – choroba zawodowa tkaczek?
Pierwszy pas ma wzór inspirowany znaleziskiem wrocławskim. Inspirowany, bo oryginał miał jeszcze jedno załamanie gałązki. Mnie wyszła taka trochę jodełka. No i w sumie technika ciut inna, bo tamci ludzie zrobili wzór wątkiem, a u mnie wylazł z osnowy. Reszta pasów ma wzory, które wyskoczyły z mojej głowy. Trzecia jest magiczna ;P bo wyjątkowo ma takie same obydwie strony (zwykle wychodzi negatywowo).
A właśnie, to pierwsze krajki robione przy pomocy backstrapu. Ale wygoda 🙂
O, rany… Chętnie bym u Pani terminowała, Pani Asiu… 😉 Piękne te krajki. Podziwiam ( i zazdroszczę jednocześnie) umiejętności i pomysłów.
Pozdrawiam!
Dziękuję za miłe słowo. Jak to fajnie znaleźć się u kogoś pod hasłem "podziwiam" 😀
Proszę się tylko nie gniewać, że się wepchałam w Pani rewir 😉 Życie mnie przygnało do Sierakowa i zostałam przyjęta jako rekrutka przez "Wielewita". Pewnie się spotkamy na jakiejś imprezie, to może sobie potkamy razem 🙂
Hehe, jakiż ten świat mały! 🙂
Na pewno się spotkamy, zapewne najprędzej w Lądzie, w czerwcu, na Festiwalu Kultury Słowiańskiej i Cysterskiej, gdzie Wielewici tradycyjnie goszczą. Miło mi bardzo będzie!