Pizza heretyków, ale nie tylko…


Składniki w kolejności dodawania:

szklanka ciepłej wody
25 g drożdży (tych takich prawdziwych, nie suchych)
3 g soli – płaska łyżeczka od herbaty
3 szklanki mąki (jak wyjdzie zbyt luźne ciasto, to jeszcze pół szklanki można dodać)

masło – do posmarowania foremki
oliwa z oliwek – chluśnięcie z butelki
przecier pomidorowy – kilka ciapnięć łyżką

dodatki opcjonalne, ale bardzo ważne, np. salami, cebula, papryka, ananas, kukurydza, boczek, oliwki, pieczarki… oczywiście nie wszystko na raz

przyprawy: gotowa mieszanka, oregano, słodka papryka

30 g żółtego sera

100 ml kwaśnej śmietany 18% o nazwie pewnej miejscowości – moja ulubiona
ząbek czosnku
1g soli


Moje przygotowanie krok po kroku:

Faza ciasta.
Wlewam do garnka ciepłą wodę z kranu, dodaję i rozpuszczam drożdże. Teraz jest dobry moment na dodanie soli. Następnie odmierzam sobie szklanką mąkę – dodaję stopniowo i mieszam dużą łyżką. Przy trzeciej szklance całkiem ciężko się miesza, więc poddaję się i przekładam ciasto na stolnicę podsypując resztą mąki. Wyrabiam ciasto rekami, aż wchłonie mąkę. Ciasta nie zostawiam do wyrośnięcia.

Faza blachy.
Na posmarowaną masłem blachę przekładam rozwałkowane ciasto. Można jeszcze przewałkować na blasze. Potem skrapiam ciasto oliwą i rozsmarowuję równomiernie. Następnie smaruję przecierem pomidorowym. W tym momencie pizza wygląda tak:


Ale nie zawsze – tak było tylko raz, gdy dorwało nas natchnienie… Razem ze znajomymi postanowiliśmy użyć różnych symboli okultystycznych i religijnych. Był nawet kot 😉 (w lewym górnym rogu) W efekcie mieliśmy niezłe tornado energii pranicznej 😀

Faza dodatków:
Na pizzy układam składniki przygotowane przez Sewa stosując 1 zasadę: mokre składniki układamy na serze. Wybieramy je sugerując się wyobraźnią, głodem, zawartością lodówki i zasobnością portfela.
Przyprawy ziołowe dodaję pod ser, a słodką paprykę na wierzch.

Faza pieczenia:
Pizzę wkładam do nagrzanego do 180 C piekarnika z termoobiegiem. Po 12 minutach jest gotowa.

Sos:
Wystarczy rozdrobnić czosnek – np. na małych dziurkach tarki, bo wyciskarki szkoda wyciągać dla 1 ząbka – dodać sól i śmietanę.
Ale sos zazwyczaj robię w małym blenderze – tylko nie dodaję od razu całej śmietany, bo od blenderowego mieszania robi się rzadka.


Uwagi:

Taka pizza wystarczy dla 4 osób. Prawie szklanka mąki na osobę 🙂
Przygotowanie trwa zwykle 1 godzinę.
Wesołe towarzystwo naszych znajomych powoduje, że drożdże chętniej rosną i ciasto wychodzi wyższe.
Aha, oliwki muszą być w całości – nie wolno ich kroić, bo to wbrew naturze!
Nie wolno też wylewać syropu z ananasa!

PS. Ojoj, chciałabym dodać zdjęcie gotowej pizzy, ale niestety mam tylko zdjęcia pierwszych mało ładnych. Nasze ostatnie pizze nie miały szans na zdjęcie, bo zostały zbyt szybko zjedzone…

Podobne wpisy

  • Tydzień z baraniną

    Po pierwsze, pusta lodówka jest smutna.Po drugie, nadmiar jedzenia w lodówce oznacza, że ktoś właśnie wrócił z domu rodzinnego.Po trzecie, nie próbować zjadać nadmiaru jedzenia, bo się nudzi. Należy je szybko przetworzyć do lepszego przechowywania (np. pasteryzacja). Dostaliśmy swego czasu sporo swojskiej baraniny (bardziej jagnięciny). Było tam trochę czegoś podobnego do szynki, kawałek z okolicy…

  • Ciasteczka om nom nom – przepis

    Postanowiłam zapisać tutaj moją recepturę na ciasteczka. Oczywiście w oparciu o podstawowy przepis od mamy 🙂 Takich składników użyłam dzisiaj: pół kostki masłapół szklanki cukru1 jajko1 żółtko1 łyżeczka od herbaty proszku do pieczenia1 łyżeczka i „a jeszcze trochę” cukru waniliowego1 chluśnięcie aromatu pomarańczowego5 od serca ciapnięć łyżeczką śmietany kwaśnej 18%2 szklanki mąki Według zapisanej kolejności…

  • Naprawiony gulasz

    Jak już pisałam, na systematyczność wrzucania postów nie ma co liczyć. Dzisiaj zaległy opis dobrego gulaszu, który pełnił rolę niejako zacierania śladów po nieudanym.Klasyczny gulasz w sosie własnym, podany z pęcokiem. Szczerze zaskoczyły mnie smakiem warzywa, podsmażane w wysokiej temperaturze. Na patelni lądowały kolejno: cebula, czosnek, półżywy rozmaryn, marchew, papryka, pomidor… i magiczna przyprawa w…

  • |

    Przyjaciele do zjedzenia

    Od jakiegoś czasu uczę się uprawiać rośliny w domu. Powoli zaczynają nawet rosnąć 🙂 Lubię z nimi rozmawiać i udaje mi się nawiązać rodzaj dialogu. Kto miał kiedyś kwiatki, ten wcale się nie zaśmieje, bo pewnie rozumie. W trudnych chwilach rośliny pomagają. W czasie pisania pracy dodawały mi otuchy, szczególnie Zroślicha. To taki specjalny typ…

  • Ale frajda – mufinki

    Szczerze mówiąc bardzo mnie dziwił spazmatyczny zachwyt mufinką. Im więcej słyszałam i czytałam o mufince, tym bardziej się zrażałam. Nazwa głupawa, pochodzenie nieciekawe… 😉 Jednak nie da się mufinki ominąć – dorwie każdego.I dobrze. Zabawa fantastyczna. spontaniczna zachcianka + borówka amerykańska = moje skromne stadko mufinek (było 10, ale nie zdążyłam wyjąć aparatu) szybko znikająa…

  • Ciastkeczka om nom nom

    Ostatnio nauczyłam się piec kruche ciasteczka. Wiem, wiem, to dosyć prosta rzecz… Świadczy o tym choćby fakt, że mi wyszły za pierwszym razem. W końcu miałam dobry przepis, bo od mamy (pozdrawiam :D). Moje pierwsze kruche ciasteczka – cudem uratowane specjalnie do zdjęcia: Tydzień temu zrobiłam ciastka ponownie i smakowały mi jeszcze lepiej. Mam teraz…

2 komentarze

Dodaj komentarz