Ekspresowe tkanie
Trafiłam kiedyś na taki oto ciekawy filmik – sprytna technika tkania na inkle loom dająca zawrotną prędkość w powstawaniu krajki.
Postanowiłam spróbować na moim warsztacie. Małe bidełko powstało z drewnianej łopatki do naleśników. W wersji ulepszonej rączka jest owinięta rzemieniem, bo krawędzie – choć nie są ostre – wbijały mi się w dłonie. Czółenko początkowo zrobiłam z 2 guzików i kawałka rurki do picia. Druga wersja to 2 drewniane koraliki i patyczek.
Osnowa jest u mnie pochylona – nie pozioma, więc troszkę zmieniłam ułożenie rąk. Lewą rękę z czółenkiem trzymam ponad krajką – obie ręce mam zatem mniej więcej na jednakowym poziomie, co daje większy komfort pracy. Seweryn zrobił mi zdjęcia przy tkaniu.
Krajkę podciągam w górę i przekładam czółenko przez przesmyk z prawej do lewej.
Potem przyciskam krajkę w dół…
…i przekładam czółenko z lewej do prawej.
Początkowe wprawki były powolne – około 0,5 metra na godzinę. Wychodziło mi krzywo, a czółenko wypadało z ręki. Później udało się przyspieszyć i rekord prędkości wynosi około 2,2 m na godzinę. Ostatecznie prędkość tkania jest niższa, bo wolę zaciskać splot bardzo mocno, a nie tylko hm… przyzwoicie.
Technika bardzo mi się przyda do tkania prostych krajek, szczególnie tych z cienkiej przędzy. Krajki wysnuwane pozostaną bez zmian, bo przy wybieraniu nitek lepiej siedzieć symetrycznie i na wprost roboty.
Zauważyłam, że przy takiej pracy bolą trochę ramiona i dłonie. Ale za to kręgosłup jest całkowicie odciążony. I to jest pozytywna zmiana, bo plecy i szyja po pracy lubią boleć kilka dni, a ból rąk znika w ciągu jakiejś godziny.
W poście Ekspresowe krajki opublikowałam zdjęcia efektów stosowania szybkiej techniki.