Wiśniowe
Od zrobienia krajki do upublicznienia jej wizerunku czasem wiedzie długa droga. Przez knieje fotografii… Tak się cieszyłam, że mój aparat robi zdjęcia prawie sam. Ostatnio poprawiam jedynie kadr (a i to nie zawsze) i wielkość. Tym razem było inaczej. Czerwona wełna zawsze sprawiała mi trudności. Miałam nawet podejrzenia, że to może ja źle widzę ten kolor, a aparat robi zdjęcie tego, co jest na prawdę. Po wielu próbach: w domu, na zewnątrz w pełnym słońcu, z lampą, bez, w namiocie… w namiocie w słońcu, udało się dzięki małemu trikowi. Wybrałam wreszcie foto bliskich obiektów z zimną atmosferą. I oto sukces – tak właśnie widzę te krajki:
Pas ze swastykami, które tkam już na autopilocie ma 3 metry. Drugi pas ma 2,15 m i przedstawia moje ulubione tekstylne potworasy – pająki. Do towarzystwa pojawiły się też ośmiorniczki, a na lewej stronie są meduzy 😀 Aha, szerokość to około 4,2 cm. Użyłam zgrzebnej wełny.
16 m krajek
1:07 czasu jazdy
12 km dystansu
Och… Piękna… Tylko w jaki sposób robisz zakończenie, że zostają Ci takie ładne frędzelki? Ja muszę albo wiązać supełki, albo splatać warkoczyki, bo się boję, że inaczej krajka mi się rozpruje…
Trochę późno odpowiadam – proszę się nie gniewać. Frędzle trzymają się dzięki temu, że wątek przy zakańczaniu przeciągnęłam przez poprzednie rzędy, no i sama włóczka jest tak zgrzebna, że się nie rozłazi. Przy większych szerokościach to by się nie udało.