Podobne wpisy
Sezon zimowy
Wreszcie dotarło do mnie, że sezon letni się zakończył. Czyli sezon wyjazdów, załatwiania różnych spraw i ogólnego wariactwa. Oczywiście miłego wariactwa, które sprawia, że się żyje. Mam za sobą kilka udanych przedsięwzięć, a na jedno z nich wyraźne potwierdzenie zatopione w plastiku. Teraz będzie czas otwarty. Bo wszystkie pomysły można zacząć realizować. Bez wiszących terminów…

Przepowadzka
Za nami zmiana miejsca zamieszkania. Przeprowadziliśmy się w lipcu do Pobiedzisk i teraz już wiemy, że nasz dobytek mieści się w 9 kangururach. Największy przedmiot to niewątpliwie warsztat tkacki. Mieliśmy obawy, czy damy radę go spakować, ale proszę: Przy okazji mam pewną refleksję odnośnie nazw warsztatów Glimakra. Krosna Ideal weszłyby na płasko idealnie. Moje krosna…

Zatkało mnie ;)
Witam po długiej przerwie. Bardzo zaniedbałam bloga, bo mnie zatkało. Podwójnie… Przede wszystkim zatkało mnie z wrażenia, bo wiele się u mnie działo „ciekawych” rzeczy. No i zatkałam się w wielu metrach taśm i krajek, ale przecież na szczęście ja to uwielbiam. Przyjemnych rzeczy nie brakowało – tu od razu myślę o Muzeum Archeologicznym w…
Weekendowe wartsztaty krajkowe w Poznaniu
Tym razem warsztaty krajkowe odbędą się w weekend, aby osoby spoza Poznania też mogły skorzystać. Chciałabym podzielić się swoją wiedzą na temat technik tkackich i pokazać jak samodzielnie wykonać własną kolorową krajkę. Więcej szczegółów dotyczących warsztatów można znaleźć na stronie Pracowni SztukaPuka termin:sobota 26 listopada w godzinach 15:00-19:00niedziela 27 listopada w godzinach 10:00-14:00 miejsce:Pracownia SztukaPukaul….
Ja przędę
…przez bardzo małe „pe”. Wrzeciono wystrugałam sama, ale nie jest bardzo krzywe 😉 Przęślik jest świetnie wyważony, bo zakupiony u Lepigliny. Czesanka sklepowa gotowa. Efekty? Wrzeciono mi się czasem kręci, czasem nie, wiruje na boki, rozkręca, spada, przędza się rwie, robią się „poduchy”, albo nić ekstremalnie cienka. I fenomen: całkowity brak frustracji z niepowodzeń. Kilka…

Koszyk znad Noteci
Podkusiło mnie, żeby zrobić sobie mały koszyk. Skoro plecionki z rogożyny są bardzo wytrzymałe, postanowiłam udać się nad wodę poszukać materiału. Akurat wprawdzie nie tutaj zbierałam długie zielone liście, ale chcę przekazać nastrój miejsca 😉 Choć nie widać całego pięknego rozlewiska Noteci. Jesienią przyniosłam sobie liście i wysuszyłam. Pałka wodna to nie jest, tatarak też…